poniedziałek, 14 grudnia 2015

Cień

Moja wina, znowu moja...tak to zawsze moja wina.
Znowu kogoś zraniłam i skrzywdziłam.
Znowu żali słucham i pretensji pomyje.
Bo to ja krzywdzę tylko, to ja ten świat truje.
Zarzewiem sporów i konfliktów jestem.
Jak wielkie mi role ludzie czasem dają,
Jak wiele myślą, że przeze mnie mają.
Ale niech tak zostanie
Że to ja ranie, a mnie ranić można
Że to ja krzywdzę, a mnie przecież można.
Łatwiej wszystko na kogoś zwalić
I oceniać i oczekiwać zmiany
A samemu nic nie robić
Oskarżać i oczerniać czasami.
Ja wszystko to rozumiem
Tylko sił już więcej nie mam
Jak cienie tańczące na ścianie
Tak me serce rozedrgane
Mówi dosyć, nie chce tak
Tylko jak to zmienić mam
Albo jak zostawić to żeby nie bolało tak
Jak cień obojętnie sobie stać, tam gdzie światło każe nam.

Przez szybę

Patrzę przez szybę brudną od kurzu,
czy tak ma wyglądać życie?
Czy to co kochałam
nie tak dawno przecież,
odeszło na zawsze- minęło
jak gdyby nie było niczego.
Co się zmieniło? A w ogóle to kiedy?
Jak to się stało, że przeoczyłam pół życia niestety?
Siedzę i patrzę- kiedy to się stało?
Jak to możliwe- i co dziś mi zostało?
Patrzę przez szybę brudną od kurzu,
naprawdę tyle już minęło?
Dziś się obudziłam
i coś się zmieniło,
że nagle wyraźniej widzę.
Lecz co zrobić jak czasu nie wrócisz,
jak decyzji cofnąć nie możesz?
Co robić dziś nie wiem,
nostalgia jakaś mnie dopadła
Tak ciężko być szczerym,
a zwłaszcza ze sobą
Tak ciężko, że oddech z ledwością łapię
i serce dziwnie zwalnia
Jak się obudzić z tego zamętu
Jak przestać dziś żałować
Zamknąć ten rozdział i zacząć od nowa
Jak prosto by było...
to czemu nie jest?
Rękę wyciągam- nie sięgam, więc siedzę
Bo nie potrafię -a może i nie chcę wcale stąd ruszyć
Pomyliłam kierunki i wstyd mi zawrócić
i strach, przyjaciel stary za rękę mnie tu trzyma
Więc chyba już z nim zostanę...